salon, kuchnia, kominek
Prace nadal trwają. Kuchnia "powstaje". A byłaby już gotowa gdyby nie to, że jej nie pomalowałam i nie posprzątałam. Ale dzień musiałby trwał 48 godzin, żeby pogodzić pracę, dom, dzieci, szkołę, przedszkole i budowę.
Poniżej efekty prac weekendowych.
Widok na salon od strony drzwi wejściowych. Luksfery są bezbarwne, ale nabrały takiego błękitnego koloru od śniegu za oknem.
Tutaj widok od strony kuchni. Pierwsze próby kominkowe już za nami. Niestety musieliśmy rozkręcić boczną ściankę obudowy, bo "super fachowcy" nie pomyśleli, że profile też mogą się nagrzewać i ich nie zaizolowali wełną z folią i taśmą.
I jeszcze widok na kuchnię. Szafki wstępnie zmontowane i wstępnie ustawione czekają na sprzęt. A fronty stoją w spiżarni. Pozdrawiam i życzę Wam i sobie cieplejszych dni.